“Moulin Rouge”, Pierre La Mure [CYTATY]

W najtajniejszej głębi serca Henryk czynił jednak pewne zastrzeżenia, jeśli chodziło o osobę Pana Boga. Niewątpliwie był bardzo potężny. Zarówno katechizm, jak Pismo Święte pełne były jego czynów i olbrzymich dzieł, których dokonał. Jednakże, jeśli poddawał Go próbie, nie okazywał się bynajmniej wszechmocny. Ile razy Henryk z wielką czcią prosił Go o dokonanie paru bardzo prostych cudów, tyle razy pan Bóg  albo nie słyszał jego modlitw, albo był zbyt zajęty, żeby się do nich przychylić.
Henryk doszedł w końcu do przekonania, że Pan Bóg jest bardzo  hojny i potężny, ale niezmiernie oględny w udzielaniu swych darów i okazywaniu swej mocy. Był ttrochę podobny do wuja Odona, który uchodził za krezusa, ale nigdy jeszcze nie przysłał mu żadnego prezentu poza kartka pocztową na gwiazdkę.
Dlaczego ludzie, którzy nie lubią się uczyć, starają się tak ośmieszyć naukę, a wychwalać nieuctwo, jak gdyby ono było czymś trudnym do zdobycia?
***
Wkrótce jednak lokatorzy zdążyli się zorientować, jak zgubna atmosfera moralna panowała w tej dzielnicy. Powracający wieczorem ojcowie rodzin musieli sobie torować drogę pomiędzy rojem prostytutek śmiało biorących ich pod rękę, obiecujących silne i wyrafinowane rozkosze, jakich żony niezdolne byłyby im zapewnić. Niektórzy z tych panów trafiali do domu, inni zaś nie. Wynikały z tego gwałtowne sceny małżeńskie.
***
– A co ja mam zrobić? Zakochać się? Kobiety są zabawne tylko dopóty, dopóki się w nich nie kochamy. Jeśli się zakochasz – przepadłeś. Robią się nieznośne i zaczynają się rozglądać za kimś, kto by się nad nimi znęcał. Taka już mają naturę. W miłości chcą grac rolę ofiary. Jeśli je mężczyzna skrzywdzi, myślą i mówią o nim całe życie. Ale niech tylko spróbuje być dla nich dobry, zapomną o nim po tygodniu.
***
– Jeżeli pozwolisz, powiem ci teraz, dlaczego twierdzisz, że to Leonardo namalował Mona Lizę.
– Doskonale – zaśmiał się drwiąco Anquetin, zachwycony tą zmianą taktyki. – Słucham cię.
– Dlatego, że jest to napisane na mosiężnej tabliczce u dołu ramy. – Henryk uśmiechnął się szyderczo do swego przeciwnika.  – Tak, stary. Na tej małej tabliczce wyryty jest napis: „Leonardo da Vinci. 1452-1519”. Stąd twoja pewność. Gdybyś znalazł Mona Lizę w sklepie u antykwariusza, zakurzoną i nieoprawioną, pomyślałbyś, że to jakiś dobry, mocno popękany pod grubą warstwą werniksu portret z epoki odrodzenia i dałbyś może za niego pięćset franków.
***
Przekonał się wkrótce, że nie miała żadnych ambicji, żadnej chęci nauczenia się czegoś. Marzenie każdej loretki: znaleźć bogatego protektora – nie przyszło jej nigdy do głowy. Urodziła się i przebywała całe życie w nędznych zaułkach i wcale nie pragnęła się z nich wydostać. Rozumiał, że musi przyjąć stawiane przez nią warunki albo ją stracić. Maria nie zmieni dla niego swoich przyzwyczajeń. Jeśli chce, żeby przy nim została, to on musi zmienić tryb życia.
Tak też uczynił.
***
Zepsucie tej kobiety, jej lubieżność, upajająca i niezmienna ekstaza, w jaką wprawiało go każde z nią zbliżenie stały mu się niezbędne. Na to, by ją przy sobie zatrzymać, musiał znosić jej obecność. Pozwolić jej odejść byłoby rzeczą niebezpieczną. Ta ladacznica miała przecież we krwi uliczną włóczęgę. Mogła kogoś spotkać… Mogła nie wrócić.
***
Z nudów stawała się coraz okrutniejsza. Zadawała mu ból dla zabawy, dla zabicia czasu. Drzemiąca w niej głucha nienawiść klasowa, odwieczna wrogość biedaków do bogaczy podjudzała ją do wymyślania coraz to nowych tortur. Chciała się przekonać, ile zniesie dla niej ten zamożny kaleka, który nigdy nie zaznał, co to głód i chłód.
***
– Kochasz ją?
– Kocham? – Słowu temu towarzyszyło wzruszenie ramionami i wybuch śmiechu
***
– Nie pytaj się, jak można nienawidzić kobietę, a równocześnie jej pożądać. Nie wiem. Ale wiem jedno: nienawiść jest widać najsilniejszym środkiem podniecającym, a pożądanie kobiety w przystępie złości jest może najszaleńszą rozkoszą, jakiej człowiek może doznać. Tylko że taka miłość nie uśmierza pożądania, nie daje ani ulgi, ani spokoju, nic nie rozwiązuje i stopniowo doprowadza nas do szaleństwa.
***
Z początku myślałem, że to czar jej ruchów – ma wrodzone wyczucie plastyki, każda jej poza mnie zachwyca. Obcować z nią to jak obcować ze statuetką Tanagry. Ale czar oczywiście nie na tym polega. Myślałem, że to jej wyuzdanie, jej deprawacja w miłości. Jest w niej tylko płeć, tylko samica. Ma w sobie jakiś poetyczny bezwstyd, jakiś czepliwy urok.
Cytaty pochodzą z:
“Moulin Rouge”, Pierre La Mure, Warszawa 2003,

Bezlitosna łaska Dr M. Scott Peck [CYTATY]

Życie to ciąg problemów. Mamy zatem na nie narzekać, czy szukać dróg wyjścia? Czy pragniemy uczyć nasze dzieci ich rozwiązywania?

Podstawowym narzędziem do pokonywania życiowych problemów jest dyscyplina. Bez niej nie poradzimy sobie z niczym.

Rozwiązywanie problemów jest procesem niezmiennie bolesnym – i to właśnie czyni życie tak trudnym. (…) Benjamin Franklin powiedział: “To, co boli, uczy”. (…) Większość z nas nie jest tak mądra. Z obawy przed cierpieniem każdy z nas ma tendencję do unikania problemów. Zwlekamy w nadziei, że same znikną. Udajemy, że ich nie ma. (…)

Właśnie ta skłonność do unikania problemów i związanego z nimi emocjonalnego cierpienia stanowi pierwotne podłoże wszelkich chorób umysłowych. Większość z nas ma tę skłonność, zatem nie jesteśmy całkowicie psychicznie zdrowi. Niektórzy w sposób skrajny dystansują się od problemów i cierpienia z nimi związanego, oddalają  się od wszystkiego, co sprzyjałoby znalezieniu wyjścia, budują wymyślony świat fantazji, niekiedy całkowicie wyłączając się z rzeczywistości. Carl Gustav Jung określa to zjawisko w zwartym i eleganckim zdaniu: “Nerwica jest zawsze substytutem uzasadnionego cierpienia”.

Substytut staje się w końcu bardziej bolesny niż uzasadnione cierpienie, którego uniknięciu miał służyć. Sama neuroza okazuje się wówczas najpoważniejszym problemem. Wielu ludzi próbuje uciec przed nim, budując – warstwa po warstwie – kolejne neurozy.

… dyscyplina jest podstawowym narzędziem do rozwiązywania problemów życiowych. W kolejnych rozdziałach książki zobaczymy, że jest to zbiór technik cierpienia; sposobów, które pozwalają przeżyć ból rozwiązywania problemów. Ucząc się dyscypliny, uczymy się jak cierpieć i jak się rozwijać.

Dyscyplina to cztery typy zachowań: odraczanie gratyfikacji, przyjęcie odpowiedzialności, wierność prawdzie i zachowanie równowagi. (…) Kłopot polega nie tyle na ich złożoności, co na woli ich przyjęcia.

***

Odraczanie gratyfikacji jest procesem polegającym n planowaniu rzeczy przykrych i przyjemności w życiu w taki sposób, żeby potęgować przyjemność przez to, że najpierw staje się wobec cierpienia, doświadcza go, a potem pokonuje jak przeszkodę. Jest to jedyny sensowny sposób na życie.

***

Problemów życiowych nie można rozwiązać inaczej niż poprzez ich rozwiązywanie. Stwierdzenie to wydawać się może ewidentnym tautologicznym idiotyzmem, pomimo to jednak chyba znajduje się poza granicami pojmowania większej części rodzaju ludzkiego. Zanim rozwiążemy problem, musimy wziąć za niego odpowiedzialność. Nie da się go rozwiązać mówiąc: “To nie moja wina”. Nie rozwiąże się problemu łudząc się nadzieją, że ktoś inny zrobi to za nas. Tylko wtedy uporam się z problemem, kiedy stwierdzę: “Jestem odpowiedzialny za rozwiązanie mojego problemu”. Wielu, bardzo wielu ludzi stara się uniknąć bólu, jaki niesie z sobą rozwiązywanie problemów, mówiąc: ‘ to ICH wina, że tak jest”.

***

Większość składających wizytę psychiatrze cierpi na coś, co nazywane jest nerwicą albo zaburzeniem charakteru. Mówiąc prościej, obydwie te dolegliwości są zaburzeniami odpowiedzialności i reprezentują postawy wobec świata i jego problemów. Nerwicowiec przyjmuje na siebie nadmierną odpowiedzialność; zaś osoba z zaburzeniami charakteru – zbyt mała dozę odpowiedzialności. Nerwicowcy, znalazłszy się w konflikcie ze światem, obarczają winą siebie. Popadając w konflikt, osoby z zaburzeniem charakteru automatycznie zakładają, że to wina innych.

Nawet sposób mówienia neurotyków i osób z zaburzeniem charakteru jest odmienny. Neurotycy zwykle używają sformułowań jak: “powinienem”, “nie powinienem”, co wskazuje, że tworzą wizerunek samych siebie jako istot niższego gatunku, nie stających na wysokości zadania lub zawsze dokonujących niewłaściwego wyboru. Natomiast osoby o zaburzonym charakterze często używają zwrotów “nie potrafię”, “nie mógłbym”, “muszę”, “byłem zmuszony”, wskazując na wizerunek samego siebie jako osobowości pozbawionej możliwości wyboru, której zachowanie całkowicie podlega sterowaniu przez siły zewnętrzne, absolutnie wymykające się spod kontroli.

Kup „Bezlitosną łaskę” w Antykwariacie